Wschodzące słońce zaczynało wspinaczkę po niebie. Lwy, jeszcze zaspane wychodziły z jaskiń by się wylizać i napoić w pobliskim strumyku, który niemal co wysechł. Tak wyglądał każdy ranek w Piaszczystej Dolinie. W krainie leżącej na pustyni. Przywódca stada, Ray i jego żona Altura mieli dziś coś ogłosić. Do najwyższej skały na której często leżeli, zebrali się wszyscy ze stada. Nie było innych zwierząt, no bo kto by zachodził w tak odległe miejsce?
Na skałę weszła jasna, miodowa lwica o oczach koloru nieba, była to Altura. Zaraz obok pojawił się Ray - kremowy lew o brązowej grzywie. Obaj trzymali w pysku dwa małe lwiątka. Jedno niesione przez Altu miało ciemną barwę futerka, oczy po matce i kasztanową kitę. Drugie o kolorze sierści taty, szafirowych oczach i ogonie takim jak miała siostra, to byłam ja.
Altura położyła lwiątko i powiedziała:
- Dziś zobaczyliście przyszłych władców Piaszczystej Doliny! - ogłosiła. - Poznajcie lwicę Luckę i...
- ...i lwicę Riverę! - dokończył tatko który wcześniej zrobił to samo.
Lwy zaczęły wiwatować i cieszyć się z informacji. Gdy szczęśliwi rodzice zeszli ze skały inni chwalili i mówili coś o mnie i siostrze, typu "Jakie śliczne lwiątka", "Lucka ma oczy po matce" oraz "Rivera córeczka tatusia". To wszystko było prawdą. Wyglądałam jak tata, tyle, że ja nie miałam grzywy.
Tego dnia wszyscy się bawili, oprócz pewnej lwicy... Evil. Nienawidziła ona Altury. Kiedyś w wczesnej młodości szczerze się nie lubiły. Ostatnio Altu powiedziała iż wybacza jej wszystko, a ona wiedziała, że lepiej nie mieć za wrogów, żony władcy Piaszczystej Doliny. Ze sztucznym uśmiechem przytuliła ją i przeprosiła. Najgorsze, moja mama w to uwierzyła.
Krążąc wokoło strumyka powoli zaczęła się oddalać, po jakimś czasie znikła z pola widzenia.
Nikt nie przejął się zbytnio jej odejściem. Tak naprawdę to nikt jej nie lubił.
Po zabawie, tata poszedł patrolować teren wraz z innymi, a niektóre lwice zebrały się wokoło mnie, siostry i mamy w jaskini.
- A tak naprawdę to która odziedziczy tron? - zapytała jedna z lwic
- Trudno powiedzieć, ale wydaje mi się iż to będzie Vira. - zamyśliła się - Pierwsza wyszła na świat
Więcej już nie słuchałam. Rozłożyłam się w objęciach matki i zasnęłam.
Oooo... Piękne opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńTo....być....super. Super to jest!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie! Zapowiada się naprawdę ciekawie :) Od razu dodaję się do obserwatorów.
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz, to wpadnij do mnie na zyciemilele.blogspot.com :)
Wpadłam na bloga^^ i cieszę sie niezmiernie,ze mogłąm pzreczytać tak cudny początek. Czekam z niecierpliwością na kolejny post :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na nowego bloga:
zyciegepardow.blogspot.com
Pozdrawiam
Bardzo fajny blog:) Na pewno będę wpadać:) Cudowny początek, nie mogę się doczekać, co będzie dalej:)
OdpowiedzUsuńDzięki za komentarz u mnie:D
Pozdrawiam!
D
a
m
u
♥
super blog, będę oglądać na pewno.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń