- Dzięki - mruknęłam, co zabrzmiało raczej "sieki".
Uśmiechnął się w odpowiedzi i pomógł dojść do jaskini Lavendy, której teraz chyba nie było.
- Dalej dam sobie radę. - Poinformowałam.
- Na pewno?
- Tak.
Całkiem było miłe to, że choć jeden lew się przejął. Przypomniało mi się.
- Słuchaj, co się stało?
Cranny burknął. Nie chciał opowiadać. Lecz wiedział, że musi.

- I co?
Wymamrotał coś nie dokładnie. Ponagliłam go łapą.
- Prawdopodobnie zginiesz - powiedział szybko i kontynuował: - Mamy dwa dni na poszukanie swoich sprzymierzeńców, a nie wiemy czy możemy zaufać innym plemionom.
W tej chwili przebiegła obok nas zrozpaczona grupka lwiątek. Podbiegłam do nich i spytałam:
- Co się stało?
Nie odpowiedziały tylko wylały nową zawartość łez. Spojrzałam na Głęboką. Coś było nie tak. Wyruszyłam w jej kierunku. Zebrali się tam prawie wszyscy mieszkańcy. Rozmawiali o lwach podróżujących z błogosławieństwem Loss. Loss? Znaczy, że lwica z mojego snu nam pomoże! Pudło. Rozprawiali jak ich pokonać by nie dotarli na tereny Labiryntu Rzek. Musiałam coś zrobić. Wbiegłam na środek krzycząc "Stop!". Wszyscy zwrócili uwagę na mnie. Korzystając z tego powiedziałam:
- Loss jest po naszej stronie, tak samo jak i Łzy, plemiono, którego jest patronką.
Przywódca spojrzał się na mnie marszcząc czoło. Zdecydowałam iż opowiem mój sen.
Cudny rozdział, nie mogę się doczekać dalszego ciągu.
OdpowiedzUsuńStrasznie mi się spodobał twój blog jak i rozdział :)
OdpowiedzUsuńObserwuję :)
http://ksiaze-mosso.blogspot.com/
Cudny rozdział. Dobrze, że ten lew jej pomógł, nie wielu jets takich :) Oby Vira szybko opowiedziała sen przywódca i ciekawa jestem kim jest ta lwica która ma im pomóc.
OdpowiedzUsuńZapraszma do mnie, na nowego bloga, jest post:
http://medalion-krwistej-wladczyni.blogspot.com/
Cudowny rozdział! Jeden z tych najciekawszych :-)
OdpowiedzUsuń(Nie to, że posty są nudne!)
Obserwuję
świetny rozdział.
OdpowiedzUsuń